Strona:PL H Mann Diana.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dziecko przywykło przyjmować mamy z lekkiem szyderstwem. Dlaczego ojciec sprowadzał je? Zastanawiała się:
„Za siostrę żadnejbym z nich nie chciała“.
„Ale też nie za pokojówkę“, dodawała.
Gdy miała trzynaście lat, zapytała: — Ojczulku, dlaczego przywozisz zawsze tylko jedną?
Hrabia roześmiał się; zapytał:
— Pamiętasz jeszcze, kolorowe szybki?
Mama z poprzedniego lata miała namiętność do kolorowych szyb, które wszędzie kazała wsadzać. Chciała widzieć morze różowem, a niebo żółtem.
— To była dobra osoba, — rzekła Violanta.
Nagle wyprostowała się jak świeca, wykonała kilka kroków, hamowanych wytwornością i komicznie rozczepierzonemi palcami podniosła do ust koronkową chusteczkę.
— To było przed trzema laty! Ta subtelna, pamiętasz? Hrabia Assy zgarbił się. Razem z dzieckiem pokpiwał sobie z mam, ale zawsze tylko z mam z ubiegłych lat, nigdy z teraźniejszej. Nie omieszkał nigdy przekonywać się, czy dziecko było zadowolone ze swej służby.
— Najgorsze byłoby, — podkreślał, — gdyby ktoś z nich zaniedbał wobec ciebie uniżoności. Ukarałbym go dotkliwie.
Poważnie uniósł brwi dogóry.
— W razie potrzeby kazałbym mu obciąć głowę.
Zamiarem jego było tchnąć w dziecko jak największą cześć dla własnej osoby, i udawało mu się to. Violanta nie gardziła nawet; nie przyszło jej nigdy na myśl, że prócz niej może istnieć coś godnego uwagi. Do jakiego kraju należała? Do jakiego narodu? Do jakiego stanu? Gdzie była jej rodzina? Gdzie jej miłość, gdzie jej serce współbijące? Na żadne z tych pytań nie potrafiłaby odpowiedzieć.