Strona:PL H Mann Diana.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mają się, wkraczamy społem w państwo wolności, o którem Pani marzyła; ostrza naszych mieczów poprzedzają nas.
Dlaczego sam nie składam Pani swoich oświadczyn? Wstydzę się — a powiem Pani, dlaczego. Porzucam sprawę Bułgarów, koło której tyle zabiegałem, i oddaję się zupełnie sprawie Dalmacji. Jest ona dla mnie ważniejsza, ponieważ ważniejsza jest dla Pani. A nagrody nie oczekuję już, jak stale dotychczas, od bogini wolności, ale, Księżno, od Pani.
Bogini wolności nagrodziła mię honorem. Ja, który tyle ziemi zdobyłem narodom, zamieszkuję w pięćdziesiątym roku życia pokój w hotelu. Żaden ogródek nie należy do mnie, ale nigdy jeszcze o tem nie pomyślałem.
Wszystkich swoich czynów dokonywałem bez pragnienia zysków ziemskich. Za jeden jedyny, może ostatni, pragnę naraz wszystkiego, i tego co najświętsze: kobiety, którą jasny poranek wyczarował przed moim wzrokiem na wyspie, i bez której, sądzę, nie mógłbym dalej jechać. Stałem się samolubny i upadłem: ale oto przynajmniej wyznałem to Pani: niech Pani teraz rozsądzi.
Niech mi Pani powie, czy wolno mi pozostać i zbroić się dla Pani, w pochód do Pani kraju! Jeśli nie, wyruszam bez zwłoki z najbezinteresowniejszymi ze swoich ludzi do Bułgarji.
I mimo to należę zawsze do Pani.
San Bacco“.
Księżna odpowiedziała:
„Drogi Markizie!
Może Pan jechać i — pozostać moim. Iść za Panem — tego mi nie wolno. Jesteśmy do siebie zbyt podobni, czy Pan nie zauważył, że jesteśmy oboje odważnymi fantastami? Tak, jak Pan sobie moją rewolucję wyobraża, próbowałam ją już przecież przeprowadzić: krewko, otwarcie