Strona:PL H Mann Diana.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pozwalano jej marzyć.
Wieczorem po jej zdumiewającem opowiadaniu monsignore Tamburini pozostał dłużej niż zwykle u kardynała. Jego eminencja był podniecony i ciekawy, przysunął kilka monet do światła trójramiennej ampli i spoglądał ponad niemi.
— Z towarzystwa, jakie zebraliśmy na swoje środy, jestem dość zadowolony. To, cośmy przed chwilą właśnie słyszeli, było niezwykle osobliwe i zajmujące. Ale teraz powiedzcie mi, synu, jaki cel macie przy tych tak miłych zebraniach. Wyznaję, że się jeszcze wcale nie zatroszczyłem o to, dlaczego wy właściwie uprawiacie politykę z piękną księżną. Mnie samemu — wiecie, jaki jestem nie wymagający — zależało bardzo na pięknych, starych monetach, któremi mię zaszczyca. Ale wy, człowiek tak rozmiłowany w rzeczywistości...
— Eminencjo, wszystko to jest przypadkiem, a zasługa moja polega jedynie na tem, że nie ominąłem go bez wykorzystania. Spotkałem księżnę Assy w ogrodzie klasztornym w Palestrinie...
— Jak kwiatek! I przynieśliście go mnie, poczciwy!
— Zabrałem ją z sobą — pierwotnie tylko z wyrachowania, gdyż taka księżna Assy zawsze może być dla kościoła przydatna. Myślałem o nawróceniu tej nazbyt światowej damy, o jej wielkim majątku, a także o ciekawym i pożytecznym związku z jej finansistą, baronem Rustschukiem...
— Wielka pochodnia pośród was, ludzi praktycznych, prawda?
— Nader wybitny człowiek. Tyle pieniędzy! Tyle pieniędzy!... Niestety nawrócenie księżnej jest niemożliwe; musiałem się o tem upewnić. Ta poganka nie dopuszcza do siebie łaski. Także majętności jej zostały skonfisko-