Strona:PL H Mann Diana.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teraz śpiew się skończył, kardynał uwolnił się od gwałtów jej twardego organu. Jedynie namiętność do drogich, starych gratów zdołała mu dać siły do tego. Teraz zażywa swojej niezawisłości i z uporem słabych nie daje starej przyjaciółce nawet tego, co przez przyzwoitość powinienby jej dawać.
— Więc zwyczajny egoista?
— Nie zwyczajny: subtelny, który w odpowiednich okolicznościach byłby też zdolny czynić dobrze, jedynie z ciekawości i nie wierząc w dobro. Gdyby się podrażniło jego kobiecą ciekawość, mógłby może nawet zainteresować się walką wolnościową narodów!
— Ale kochać wolność...?
— Nigdy.
Pozostanie ona dla niego zawsze równic
obojętna, jak kwestja, czy za dwadzieścia lat będą jeszcze
istnieli książęta kościoła. Wystarcza mu, że on sam jest kardynałem.
— Ten stary człowiek jest niesamowicie lodowaty. Czy nie należy on do czeskich Burnsheimbów?
— Pochodzi od brząkających szablami karjerowiczów z zapachem stajni, przed którymi musiał się kryć ze swoją delikatnością i duchowością. Mogę sobie wyobrazić, że jako młodzieniec musiał często stosować obłudę, stał się lękliwy i chorobliwie samolubny. Szaty duchowne ubrał dlatego tylko, że w owem otoczeniu były one dla istoty jego rodzaju jedynym sposobem zdobycia sobie uznania. Nowy papież lubi go, pomagają sobie wzajemnie przy układaniu ód łacińskich na pochwałę głuchoty lub epistoł o przygotowaniu sałaty cykorjowej. Czy pani zauważyła, księżno, jak on patrzy na swoje monety i gemmy? Z głęboko zaniepokojoną miłością, prawda, i niemal z zazdrością.
— Z zazdrością?
— Bo go przeżyją.