gdyć twemu stryjowi, utrudnię ci je niemało. Chcesz zostać oficerem, prawda, von Erztum? Twój stryj chciał także. Ale że nie osiągnął nigdy celu klasy, zaś świadectwo dojrzałości potrzebne do jednorocznej służby ochotniczej — zważcie więc tedy — musiało mu być stale odmawiane, dostał się do tak zwanej „prasy“[1], gdzie jednakowoż również musiał się zachwiać, tak, iż wreszcie jedynie dzięki specjalnemu aktowi łaski swego władcy — więc zatem wszelako — uzyskał dostęp do karjery oficerskiej, którą jednak potem, zdaje się, rychło musiał przerwać. Otóż! Los twego stryja stanie się zapewne i twoim, von Erztum, a w każdym razie podobnie się twój los ukształtuje.
Życzę ci szczęścia na drodze do tego, von Erztum. Mój sąd o twojej rodzinie, von Erztum, ustalony jest od piętnastu lat... A teraz —
W tem miejscu głos Unrata wzmógł się z piekielną grozą.
— Nie jesteś godzien ostrzyć swego bezdusznego pióra na dostojnej postaci dziewiczej, do której obecnie przechodzimy. Precz do „kabufu“!
Von Erztum, chłopiec o powolnym umyśle, słuchał jeszcze. W wysiłku uwagi nieświadomie naśladował szczękami ruchy, jakie wykonywały szczęki profesora. Podbródek Unrata, na którego górnej części sterczało sporo żółtych szczecin, toczył się przy mówieniu między drewnianemi fałdami ust niby na szynach, a ślina jego tryskała aż na pierwszą ławkę. Krzyknął: — Ośmielasz się, smarkaczu!... Precz, powiadam, do „kabufu“!
Von Erztum wysunął się zalękniony z ławki. Kieselack szepnął do niego:
- ↑ Potoczna nazwa wojskowej szkoły przygotowawczej.