Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzekła duża Barbara odnosząc reszty gęsi, tego bażanta bednarzy.
— »Nie widzę za kogoby pójśdź mogła w naszém mieście? odpowiedziała pani Grandet spoglądając na męża nie śmiałym wzrokiem, oznaczającym w jak cieżkiem jarzmie małżeńskiem jęczy biedna kobieta.
Pan Grandet spojrzał na córkę i zawołał wesoło:
— »Dziś skończyła lat dwadzieścia i trzy; wkrótce trzeba będzie pomyśleć o tém
Eugenia i jéj matka spojrzały wzajem na siebie.
Pani Grandet była kobieta chuda, żółta jak cytryna, powolna, nie śmiała, jedna z kobiet, zdaje się stworzonych na to, aby im dokuczali mężowie. Miała wydatne kości policzkowe, duży nos, duże czoło, i za pierwszém rzutem oka podobna była nieco do tych owoców zmurszałych, nie mających już ani woni ani słodyczy; zęby miała czarne