Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ze szkodą własną. Cóż ja mam do czynienia?... likwidacye, inwentarze, przedaże, spadki...
— »Zobaczymy, zobaczymy. Nie mówmy o tém. Szarpiesz mi wnętrzności. Czy masz złoto?
— »Nie; ale mam kilka luidorów; dam ci je. Mój przyjacielu, pogódź się z Eugenią. Całe miasto wygaduje na ciebie.
— »Głupcy!
— »Papiery stoją po 97 fr. 75 centymów. Bądźże kontent przynajmniéj raz w życiu.
— »Po 97 franków i 75 centymmów?
— »Tak jest.
— »He! hę! 97 fr. 75 cent, powtórzył bednarz odprowadzając starego notaryusza aż na ulice.
Potém za bardzo wzruszony tém co mu powiedział notaryusz, poszedł do pokoju żony i rzekł do niéj. — »No matko, możesz przepędzić z córką dzień cały. Jadę do Froidfond. Bawcie się dobrze. Dziś jest rocznica na-