Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/294

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mówił tylko: — »Trochę dzisiaj zbladłaś moja żono.
Zdawało się, że zupełne zapomnienie o córce, wyryte jest na jego kamienném czole, na jego zwartych ustach. Nie wzruszyły go nawet łzy, które jego nic nie znacząca odpowiedź wyciskała z oczu żony.
— „Niechaj ci Bóg przebaczy! mówiła, jak ja ci przebaczam; kiedyś będziesz potrzebował jego miłosierdzia.
Od czasu choroby żony, nie śmiał już powtarzać to okropne ta! ta! ta! ta! Ale także, jego despotyzmu nie rozbroił ten anioł dobroci, którego szpetność zmniejszała się co dzień, zastąpiona wyrazem moralnych przymiotów, kwitnących na obliczu nieszczęśliwéj.
Była już samą tylko duszą. Duch modlitwy zdawał sic oczyszczać i ułagadzać najgrubsze rysy téj twarzy, okrywać je jaśniejącym promieniem. Widok téj przemiany, dopełnionéj przez cierpienia, trawiące istotę czło-