Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/287

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— »Ach! czyliż będę mogła ponieść do ust łyżkę strawy, kiedy córka gospodarska jeść będzie chleb suchy!
— »Nie, nie wspominaj o tém Eugenio.
Po raz pierwszy od lat dwudziestu czterech. Pan Grandet zasiadł do stołu sam jeden.
— »Zostałeś więc pan wdowcem, rzekła Barbara. To rzecz nie miła zostać wdowcem, mając dwie kobiety w domu.
— »Nie gadam do ciebie. Milcz, albo cię wypędzę. Cóż tam smażysz w rądelku?
— »Przetapiam tłuszcz...
— »Dziś przyjdą goście; zapal ogień.
W rzeczy samej, bracia Cruchot i pani de Grassins z synem, przyszli o ósméj i zadziwili się nie widząc ani pani Grandet ani Eugenii.
— »Moja córka jest trochę słaba. Eugenia jest przy niéj: odpowiedział stary bednarz, nie okazując najmniejszego wzruszenia.