Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/269

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

posługacz wiózł na taczkach worki z pieniędzmi:
»Woda ścieka zawsze do rzeki; stary szedł po swoje pieniądze: mówił jeden.
»Przychodzą mu pieniądze z Holandii, z Paryża, z Froidfond, mówił drugi.
»Na ostatku zakupi cały Saumur, odezwał sic trzeci.
»Nie uważa na zimno i zawsze pilnuje swoich interessów, rzekła żona do męża.
— »Hej! hej! panie Grandet, jeźli cię kłopocą te pieniądze, daj mi je: rzekł kupiec sukna, jego najbliższy sąsiad.
— »Tak! to są grosze: odpowiedział Grandet.
— »Srebro, rzekł posługacz po cichu.
— »Jeźli chcesz abym cię używał do posługi, trzymaj język za zębami, rzekł Grandet otwierając drzwi.