Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— »A więc, rzekł stary, kontent zapewne z tego wniosku żony, uczynię co zechcesz mościa pani Grandet. Jesteś w rzeczy saméj dobrą kobietą i nie chcę abyś zachorowała.
I zupełnie ubrany wszedł do pokoju żony.
— »Dalibóg, że tu jest zimno. Zjemy dobre śniadanie moja żono. Des Grassins przysłał mi pasztet z truflami. Odbioru go na poczcie. Musiał przyłączyć do niego podwójny napolean dla Eugenii: rzekł po cichu do żony. Już nie mam złota. Miałem jeszcze kilka starych sztuk: mogę to wyznać przed tobą: ale musiałem wydać je na interessa.
A in gratiam nowego roku pocałował ją w czoło.
— »Eugenio! zawołała matka, nie wiem na który bok spał twój ojciec, ale dziś jest w dobrym humorze. Wykręcimy się z kłopotu.
— »Cóż to się stało naszemu panu? rzekła Barbara, wchodząc do