Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/260

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wać, prócz pociechy. Jéj szczęście nagromadzone jak gwoździe rozsiane na murze, podług szczytnego wyrażenia Bossueta, z czasem zapełnić nie miało dołka jéj dłoni. Zmartwienia nigdy nie zwlekają swego przybycia; a dla niéj wkrótce nadeszły.
Nazajutrz po odjeździe Karóla, dom pana Grandet przybrał dawniejszą postać, dla wszystkich, prócz Eugenii. Dla niéj dom ten był niezmiernie pusty. Mimo wiedzy ojca, chciała żeby pokój Karóla pozostał tak, jak był przy jego odjeździe. Jéj matka i Barbara chętnie mieli udział w owym statu quo.
— »Któż wie, czy nie powróci wcześniéj jak nam się zdaje? mówiła.
— »Chciałabym żeby wrócił do nas: odpowiadała Barbara. Nazwyczaiłam się do niego. Był to bardzo dobry, bardzo doskonały młodzieniec, słodziutki jak dziewczyna.
Eugenia spojrzała na Barbarę.
Od tego dnia, piękność panny Gran-