Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dusza, ani moje oblicze nie zdołają znosić poniżenia, oziębłości i wzgardy, czekającej synu bankruta. O Boże! dłużnym bydź trzy miliony!... Pierwszego tygodnia zginąłbym w pojedynku. Dlatego, nie powrócę do Paryża. Twoja nawet miłość, najczulsza i najbardziej poświęcająca się, jaka kiedykolwiek uszlachetniała serce człowieka, przyciągnąć mię tam nie zdoła. Niestety! moja ulubiona, nie mam tyle pieniędzy abym pojechał tam gdzie ty jesteś, dał i otrzymał ostatnie pocałowanie, pocałowanie, z któregobym wyczerpał siłę potrzebną do spełnienia mego zamiaru.
— »Biedny Karolu! rzekła Eugenia obcierając oczy. Dobrze zrobiłam, żem przeczytała ten list. Mani złoto, dam je.
Czytała daléj.
»Nie myślałem jeszcze o nieszczęściach nędzy. Jeżeli zbiorę sto luidorów na opłacenie przeprawy na okręcie, nie będę miał ani grosza na