Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wał się Grandet, jak ja... To... to... rzecz pe... pe... wna. Nie... nie mówić nie. I... i... na... na wszelkich przypadek, ta li... li... kwidacya może się przydać synowcowi mojemu...
Nie będziemy nudzić czytelników fałszem powtarzaniem nieznośnego jąkania się ojca Grandet; to tylko powiemy, iż tym sposobem wymógł na panach Cruchot, iż mu podali myśl, aby wierzycieli nieboszczyka wstrzymać od ogłoszenia upadłości; a nawet prezydent chciał pojechać do Paryża i zając się tym interessem, gdy notaryusz przerwał mu to oświadczenie, mówiąc.
— »Niechże pan Grandet wyłoży jakie ma zamiary. Idzie o ważne zlecenie. Nasz przyjaciel powinien oznaczyć je należycie.
Pukanie do bramy, oznajmiło przybycie panów des Grassins, i przerwało tę naradę. Notaryusz ucieszył się z tego. Pan Grandet już na niego patrzał z ukosa, ale roztropny notaryusz