Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kochać! ach! gdybyś wiedziała matko co rzekł mój ojciec.
Karol obrócił się, postrzegł swoją stryjenkę i kuzynkę.
— »Postradałem mojego ojca! mojego biednego ojca! Gdyby przynajmniéj był mi powierzył tajemnicę swego nieszcęścia, bylibyśmy razem pracowali aby temu zaradzić. O Boże! mój dobry ojciec! Spodziewałem się że go wkrótce zobaczę i zdaje mi się żem go dość obojętnie pożegnał. Łkania przerwały mu głos.
— »Będziemy błagać Boga za niego, rzekła pani Grandet. Poddaj się woli nieba.
— »Mój kuzynie, rzekła Eugenia, nabierz odwagi, twoja strata niczém nie da się wynagrodzić. A więc teraz pamiętaj o ocaleniu twego honoru.
Z tym instynktem, z tym dowcipem, właściwym samym tylko kobietom kiedy chcą nas pocieszać, Eugenia usiłowała rozerwać boleść swego ku-