Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miała Eugenia, kładąc cukierniczkę na stole. Kochanek wynagrodzi swoją Paryżankę, która mu z dumą pokaże piękną rękę zranioną, i każdą żyłkę obleje łzami. Karol zaś nigdy nie miał poznać, jak mocne wzruszenie rozdzierało serce jego kuzynki, uderzonéj spojrzeniami starego bednarza, jakby gromem.
— »Nie jesz? moja żono.
— »Biedna niewolnica zbliżyła się, miłosiernie ukroiła kawałeczek chleba i wzięła gruszkę.
Eugenia śmiało podała ojcu winogrona i rzekła: — »Pokosztujże moich winogron ojcze. Mój kuzynie, będziesz jadł nie prawdaż? Dla ciebie przyniosłam te piękne grona.
— »O! jeźli temu nie zaradzę, zrabują dla ciebie cały Saumur, mój synowcze. Gdy zjesz, pójdziemy razem do ogrodu, mam ci oznajmić dosyć smutne wiadomości.
— Smutne mój stryju?... od śmierci mojéj biednéj matki:..