Przejdź do zawartości

Strona:PL H Balzac Eugenia Grandet.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wziął zniszczenie swoich marzeń i wesoło przywitał stryjenkę.
— »Czyś dobrze spała kochana stryjenko? a ty moja kuzynko?..
— »Dobrze, ale pan?... rzekła pani Grandet.
— »Ja? najdoskonaléj.
— »Musisz bydź głodnym, siadaj panie do śniadania: rzekła Eugenia.
— »Ale ja nie jadam śniadania przed południem, gdyż o tym czasie wstaję. Jednakże tak źle jadałem w oberżach, iż chętnie usłucham twojego zaproszenia. Oprócz tego...
To mówiąc, wyjął najpiękniejszy zegarek cylindrowy, jaki kiedykolwiek wyszedł z ręki Bregueta.
— »Ale jest dopiero jedenasta! wstałem bardzo wcześnie.
— »Bardzo wcześnie! rzekła pani Grandet.
— »Tak jest; chciałem ułożyć moje rzeczy. Dobrze więc, chętnie zjadłbym co, naprzykład kawałek kapłona, kuropatwę.