Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z brzegu położyli się najsilniejsi i najtężsi z więźniów, by ruch, który udziela się wszystkim, gdy drgnie jeden, nie był w stanie ich zwalić; następnie podłożywszy zwierzchnie ubranie pod głowę i zdjąwszy buty, kładliśmy się kolejno, jak sardynki w pudełku, w literalnem tego słowa znaczeniu: na jeden bok, przylegając szczelnie piersiami do pleców sąsiada. Naokoło nas w tem sam mniej więcej sposób umieścili się pozostali.
Kamera stawała się podobną do składu ludzkich ciał, jak gdyby katakumbą z rozciągniętemi trupami, które jeszcze sapały, chrapały ciężko, ale nie były już w stanie dźwignąć się na nogi.
Czułem w piersiach leżącego przedemną ostre rzężenia, towarzysz za mną gorącym oddechem oblewał mi ucho i szyję. Pomimo znużenia, nie byłem w stanie zasnąć. Leżałem jak w malignie, ze zgagą i chrypką w gardle, z rozpalonem czołem i szybkiem kołataniem pulsów w skroniach. Dwie głowy z przeciwnej strony nar o czymś radziły