Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/658

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oto dlaczego schudła, dlaczego oczy zapadły się i dlaczego sama przynosiła śniadanie Ilji Iljiczowi.
Umiała nawet okazać wesołą twarz, gdy się dowiadywała, że jutro będą u niego na obiedzie Tarantjew, Aleksiejew lub Iwan Gerasimowicz. Obiad bywał smaczny i dobrze podany. Agafja Matwiejewna nie robiła wstydu gospodarzowi. Wiele wzruszeń, biegania, próśb u sklepikarzy, a potem bezsennych nocy, nawet łez kosztowały ją te obiady!
Spadła ona niespodzianie w głębię codziennych trosk życia i wtedy poznała szczęśliwe i nieszczęśliwe dni. Mimo wszystko lubiła to życie, bez względu na gorycz swoich łez i trosk. Nie zmieniłaby go na dawne ciche, zanim poznała Obłomowa, kiedy z godnością gospodarowała śród skwierczących patelni i garnków, rządziła Akuliną, stróżem.
Nieraz z przestrachu drgnęła nawet, gdy pomyślała — o śmierci, chociaż śmierć byłaby końcem codziennych łez, codziennych trosk i bezsennych nocy.
Ilja Iljicz zjadł śniadanie, wysłuchał lekcji czytania Maszy po francusku, posiedział w pokoju Agafji Matwiejewny, przypatrywał się jak ona reperowała kurteczkę Waniczki, przewracając ją dziesięć razy na jedną lub na drugą stronę, a w tym samym czasie bezustannie zrywała się i biegła do kuchni popatrzyć jak się piecze barania pieczeń na obiad, czy nie czas już gotować „uchę“.
— Czego się pani tak ciągle troska? — mówił Obłomow. Proszę dać pokój!
— Któż się będzie troskać jeśli nie ja? — odpo-