Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

słuchający rozmowy i podzielający jego poglądy, bez względu nato, jakie były.
Inni goście odwiedzali go rzadko, zachodzili na kilka minut, jak trzej pierwsi. Z tymi wszystkimi Obłomow powoli zrywał stosunki. Zainteresował się czasem jakąś wiadomością, kilkominutową rozmową, potem, zadowolony, milczał. Im trzeba było odpłacać wzajemnością, udawać zainteresowanie tem, co ich interesowało. Oni w tłumie ludzkim kąpali się niejako; każdy rozumiał życie po swojemu, czego zgoła nie chciał rozumieć Obłomow, a tymczasem oni wciągali go w ten wir życia. To właśnie mu nie podobało się, odtrącało go, nie odpowiadało jego nastrojowi.
Był jednak jeden człowiek, który także mącił mu spokój. On lubił i nowiny, i świat, i naukę, i życie, ale je pojmował głębiej, szerzej. Obłomow, chociaż był grzeczny dla wszystkich, jego jednego kochał, jemu jednemu wierzył, może dlatego, że rósł, uczył się i żył z nim razem. Był to Andrej Karłowicz Sztolc.
On podróżował, ale Obłomow oczekiwał jego powrotu z dnia na dzień.