Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/619

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jakiego niedostępnego kącika, czy dokończył rozwijania jakiejś myśli?
Im ważniejszą, bardziej skomplikowaną była jakaś kwestja, im pilniej była przez niego rozwijana, tem dłużej i pilniej zatrzymywał się na nim jej wzrok ciekawy, i wtedy wzrok ten wydawał się bardziej serdecznym i głębszym.
— To dziecko — szeptał Sztolc myśląc o Oldze — wkrótce mnie przerośnie.
Na wiosnę wszyscy wyjechali do Szwajcarji. jeszcze w Paryżu Sztolc przyszedł do przekonania, że bez Olgi niema dla niego życia. Rozwiązawszy to pytanie, począł zastanawiać się i nad drugiem: czy Olga może żyć bez niego? Pytanie to nie było łatwem do rozwiązania.
Przystępował do tej sprawy oględnie, ostrożnie, szedł albo szukając drogi, albo śmiało i myślał: jeszcze trochę a będę bliskim celu, znajdę jakiś pewny znak, spojrzenie, słowo; nudy lub radość z mojej obecności. Jeszcze parę drobiazgów braknie: ledwie dostrzegalnych poruszeń brwi Olgi, jej westchnienia — a jutro tajemnicy już nie będzie — ona mnie kocha.
W twarzy jej dostrzegał dziecinne prawie zaufanie do siebie; patrzyła na niego tak jak nigdy na nikogo; jak patrzyłaby chyba tak na matkę, gdyby ją jeszcze miała.
Wizyt jego, całych dni poświęconych dla niej, Olga nie uważała jako jakąś grzeczność, chęć przypodobania się dla pozyskania miłości, dobroć serca, ale wprost jako obowiązek, jak gdyby on był jej bratem, ojcem lub nawet mężem — było to już bardzo wiele. W każdem słowie, które z nim zamieniła, w całem swojem postępowaniu była tak