Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/516

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mow. Boże! Dlaczego ona mnie kocha? Dlaczego ja ją pokochałem? Dlaczego spotkaliśmy się? To wszystko Andrzej. On zaszczepił miłość, jak ospę, nam obojgu. I cóż to za życie — ciągłe wzruszenia i trwogi? Kiedyż przyjdzie szczęście i spokój?
Ilja Iljicz z głębokiem westchnieniem kładł się, wstawał, wychodził nawet na ulicę i szukał wszędzie „normy“ życia takiego, któreby miało i treść w sobie i upływałoby cicho, dzień po dniu, kropla po kropli, w niemej kontemplacji przyrody i cichych, ledwie widocznie poruszających się zjawiskach upływającego w codziennych kłopotach rodzinnego życia. Nie chciał wyobrażać sobie nawet tego życia, jako szerokiej rzeki, płynącej szumnie wezbranemi falami, jak wyobrażał je sobie Sztolc.
— To choroba — mówił Obłomow — gorączka, jazda z przeszkodami, zrywanie mostów, zalew wody po burzy.
Napisał do Olgi, że w Letnim Ogrodzie przeziębił się trochę, musiał pić różne herbaty, że teraz już wszystko minęło, ale musi przesiedzieć parę dni w domu. W niedzielę ma nadzieję ją ujrzeć.
Olga odpowiedziała na list i pochwaliła go za szanowanie zdrowia, radziła pozostać w domu nawet w niedzielę, gdyby zdrowie tego wymagało, dodając, że woli raczej nudzić się w niedzielę, byle on tylko oszczędził zdrowie.
Odpowiedź przyniósł Nikita, ten sam, który, według opowiadań Anisji był głównym winowajcą w szerzeniu różnych wieści. Przyniósł od panienki nowe książki z prośbą o przeczytanie i o radę czy ona ma je czytać lub nie.
Prosiła o odpowiedź, co do zdrowia. Obłomow napisał list, osobiście wręczył go Nikicie, wypro-