Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dwa nieszczęścia! Sam nie wiem, jak z tego wybrnę!
— Jakież to?
— Mieszkanie wypowiedzieli mi... wyobraź pan sobie. Trzeba się przenosić.
Co to kłopotu, targania się — pomyśleć straszno! Od ośmiu lat przecież tu mieszkam. Piękną sztuczkę urządził ze mną gospodarz! Proszę wynosić się — powiada — jak najprędzej.
— Jak najprędzej? Nagli — widocznie potrzebuje. Przenosiny — to bardzo przykra rzecz. Z przenosinami mnóstwo zawsze kłopotów — rzekł Aleksiejew. — Mnóstwo rzeczy się zgubi, potłucze się... to bardzo przykro. A pańskie mieszkanie takie przyjemne — ile pan płaci?
— Niełatwo znaleźć drugie takie mieszkanie, w dodatku w pośpiechu. Mieszkanie suche, ciepłe, dom spokojny, raz tylko przez ten czas mnie okradli. Ot, sufit, naprzykład, wydaje się niezbyt trwałym, zaprawa odęła się, ale przecież się nie wali!
— Szczególna rzecz! — zauważył Aleksiejew, kiwając głową.
— Gdyby to można tak się urządzić, ażeby... się nie przenosić? — w zamyśleniu, niby sam do siebie, przemówił Obłomow.
— Przecież pan wynajmuje ten lokal kontraktowo! — rzekł Aleksiejew, oglądając pokój od sufitu do podłogi.
— Tak, ale termin już minął... a potem już płaciłem miesięcznie, tylko nie wiem właściwie, od jakiego czasu.
— Cóż pan myśli robić? — spytał po pewnym czasie Aleksiejew — zostać czy wyprowadzić się?