Ta strona została uwierzytelniona.
ruchomy, prawie szalony. To nie Obłomow patrzył, ale namiętność.
Olga zrozumiała, że słowo miłość wyrwało się z ust nieświadomie, że jest ono — prawdą.
Obłomow oprzytomniał. Chwycił kapelusz i, nie oglądając się, wybiegł z pokoju. Ona nie odprowadzała go już zaciekawionem spojrzeniem, lecz długo nieporuszona stała przy fortepianie, jak posąg, i uporczywie patrzyła w ziemię. Tylko pierś jej mocno podnosiła się i opadała.