Strona:PL Gonczarow - Obłomow T1-2.djvu/244

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

egoizmie strzeże tylko siebie — zobaczymy, dla kogo.
— Dla kogoś jednak strzegę — odpowiadał w zamyśleniu, jak gdyby w dal jakąś patrzył, i nie wierzył po dawnemu w poezję namiętności, nie zachwycał się burzliwemi objawiami i ruinami, pozostałemi potem, lecz szukał ideału życia i dążności człowieka w surowem pojmowaniu i wykonywaniu obowiązków życia.
Im więcej obarczano go zarzutami, tem więcej zacinał się w swoim uporze i w dyskusjach na ten temat wpadał często w purytański fanatyzm. Utrzymywał, że „normalnem przeznaczeniem człowieka jest przeżyć cztery pory roku, to jest cztery okresy życia, bez skoków, a naczynie życia przynieść do ostatniego dnia, nie wylawszy ani jednej kropli bez potrzeby; że równe i powolne palenie się ognia jest lepsze, niż wielkie pożary, bez względu na to, jaka poezja w nich płonie“. Na zakończenie dodawał, że „byłby szczęśliwy, gdyby mu się udało sprawdzić na sobie własne przekonania; nie ma jednak nadziei na urzeczywistnienie tego, jako rzeczy bardzo trudnej“.
Sam zaś postępował z uporem wybraną drogą. Nie widywano, ażeby zamyślał się nad czemś chorobliwie, męcząco; widocznie nie dręczyły go żadne wyrzuty zbolałego serca i duszy, nie tracił nigdy przytomności w skomplikowanych, trudnych i nowych warunkach; zbliżał się do nich, jak do dawnych znajomych, jakby z nimi po raz drugi nawiązywał stosunek, odwiedzał znane już miejsca.
Cokolwiekby mu się zdarzyło, umiał odrazu znaleźć najwłaściwszy sposób wyjścia, właśnie taki, jaki był potrzebny, — jak klucznica z pęku kluczy,