Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
53.

Wtem Murzynowie; słońcem przepaleni,
Z Araby, którzy lewy róg trzymali,
Krąg uczyniwszy wielki, po przestrzeni
Nieprzyiacielom w tyły zaieżdżali;
Y strzelcy w mieyscu tamtem postawieni,
Na Chrześciiany z daleka strzelali,
Kiedy z swem hufcem Rynald przypadł z boku,
Tak iako piorun puszczony z obłoku.

54.

Asmir z Meroey beł okrom wątpienia
Między arabskiem pułkiem namężnieyszy;
Tego ściął zaraz, kiedy do czynienia
Z niem, imo insze wypadał przednieyszy.
A kiedy go smak pierwszego zdarzenia
Zaiuszył we krwi, bieżał ochotnieyszy
W naygęstsze hufce, y niewymówione
Dzieła poczynił y ledwie wierzone.

55.

Miecz mu się w ręku tylko trochę błyszczy,
Kilka ich ginie od cięcia iednego.
Iako więc żądłem wąż tak prętko świszczy,
Że się trzy zdadzą z iednego samego;
Toż rozumieli, którzy beli bliscy,
Że miał trzy miecze: z machania prętkiego
To pochodziło, że się tak mylili,
A z strachu temu tem więcey wierzyli.