Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/312

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
50.

Tak bitwa trwała, a strachy włożone,
Na równey wadze z nadzieią wisiały;
Wszędzie po polu drzewa pokurczone,
Y połamane oręża leżały.
Przebite piersi, boki przebodzione,
Rozcięte brzuchy we krwi się walały:
Trupy wznak, albo ku ziemi nosami
Leżą, iakby ią kąsały zębami.

51.

Żywy na zmarłem, pod umarłem żywy,
Koń zdechły leży podle pana swego,
Zwyciężca podle siebie [tak straszliwy
Bóy wszystko zmieszał!] ma zwyciężonego.
Nie iest milczenie, nie krzyk wyraźliwy,
Coś tylko słyszeć niezrozumiałego.
Szmer iakiś cichy z sobą się biiących,
Stękanie rannych y umieraiących.

52.

One tak piękne y tak świetne zbroie.
Teraz się w straszną twarz poobłóczyły:
Złoto — promienie utraciło swoie,
Farby — swey pierwszey piękności pozbyły.
Pierza y kity y wesołe stroie
Z swey się ozdoby wszystkiey obnażyły;
Wszystko zdeptano, ieśli iakiey trochy
Krew nie oszpeci, oszpecaią prochy.