Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62.

Nie zdiął beł w ten czas hetman z siebie zbroie,
Wszystek beł zbroyny okróm samey głowy;
Przed niem z daleka — gdzie beły podwoie
Ostatnie — stało w świetne złotogłowy
Stroyno ubranych małych chłopiąt dwoie:
Ten z tarczą, ów beł z szyszakiem gotowy.
A słysząc Wafryn, że tam ktoś mianował
Goffreda, uszu pilno nadstawował.

63.

Mówi mu hetman: „Y takeś bespieczny
Zabić Goffreda? ńiechay co odniosę
Pewnego“. On zaś: „Niech będę bezecny,
Gdzieć wrychle iego głowy nie przyniosę.
Nie będę pewnie z inszych ostateczny,
Co się sprzysięgli. A inszey nie proszę
Nagrody, tylko żebym mógł w Kairze
Wyryć ten napis na twardem porphirze:

64.

Skaźcy Azyiey — Ormund odważony —
Chrześćiiańskiemu tę zbroię wodzowi
Wziął z duszą, y tu na słup wystawiony
Włożył ią, pamięć przyszłemu wiekowi“.
Hetman mu na to: „Nie tylko z tey strony,
Tak pamiętnemu godną uczynkowi
Nagrodę weźmiesz; aleć król zapłaci,
Y gromadą cię złota ubogaci.