Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
59.

Co za ludzie są, y iako ich wiele,
Y iako dobrzy — nieomylnie powiem;
Co ich wódz myśli, co nieprzyiaciele
Daley chcą czynić — wszystkiego się dowiem“.
Tak Wafryn w on czas tuszył sobie śmiele,
Y zwykły ubiór zrzuciwszy z obowiem,
Delią długą wdział pogańskiem stroiem,
Y głowę białem opasał zawoiem.

60.

Łuk wziął syryiski y przyprawne w pierze
Strzały, a ludzie mu się dziwowali;
Cudze ięzyki tak wymawiał szczyrze,
Że się zdumieli ci, co go słuchali.
Egiptczyk w Memphim y Feniyczyk w Tyrze
Po mowieby go beli nie poznali.
Koń miał tak rączy, że piasku po ziemi
Ledwie się tykał nogami prętkiemi.

61.

Wtem — niż trzeci dzień przyszedł, Francuzowie
Przeciwko murom drogi naprawili,
Umieiętni też iuż beli mistrzowie
Swoich woiennych czynów dokończyli,
Bo na to beli dani przystawowie,
Aby y we dnie y w nocy robili.
Nic nie przeszkadza, nic iem iuż nie wadzi,
Ostatnichby sił próbowali radzi.