Przejdź do zawartości

Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
47.

Tam niespodzianie mu się ukazała
Dziewica wszytka zbroyna okrom głowy:
Poganka była y wody szukała
Także z pragnienia, w on znóy południowy.
Twarz gładką, oczy dziwnie piękne miała,
Zaraz Tankreda uiął ogień nowy.
Iaki cud! Miłość, co się ledwie zrodzi,
Iuż w łykach wielkie bohatyry wodzi.

48.

Widząc go, szyszak na głowę włożyła,
Y koniecznie się z nim kosztować chciała,
Lecz, że za sobą drugich obaczyła,
Nic się nie bawiąc, tył nazad podała.
Ale twarz, którei z hełmu uchyliła,
Tak w Tankredowem sercu wykuwała,
Że nic nie myśli nigdy, tylko o niey;
Tak schnie nieborak, y tak tęskni po niey.

49.

Iego żołnierze tak się domyślali,
Widząc iego żal y srogie tęsknice.
Y między sobą w głos o tem gadali,
Że to dla iakiey cierpiał miłośnice.
Ośm set miał konnych, którzy go słuchali,
Wszytkich od piękney kampańskiey granice,
Z kraiu na świecie co naobfitszego,
Tuż niedaleko morza tyrrheńskiego.