Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom I.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62.

Tam iest iezioro, w którem w gęstey wodzie
Kamień, żelazo y ołów nie tonie,
A co dziwnieysza, bez promu, bez łodzie,
Znosi po wierzchu y ludzie y konie
W środku iest zamek, na który po wzwodzie
Wchodzą, kiedy kto przydzie ku tey stronie:
Tam nas nieszczęsnych z sobą prowadziła,
Gdzie beła ogród pyszny uczyniła.

63.

Tam zawżdy nieba świeciły pogodne,
Przez cały się rok łąki zieleniały,
Między mirtami wesołemi chłodne
— Gdzieśkolwiek stąpił — wiatry powiewały.
Szum z drzew pachnących sny czynił łagodne,
Fontany wody przeyrzyste strzelały,
Ptastwo śpiewało, a we śrzodku nowy
Stał dziwnie piękny pałac marmurowy.

64.

Tu w chłodzie między ziołami wonnemi,
Przy ciekącem nas zdroiu posadziła,
Gdzie z potrawami wielki stół drogiemi
Y służbę złotą beła postawiła.
Co się nayduie w morzu, co na ziemi,
Co na powietrzu y co wymyśliła
Uczona kuchnia — to wszystka tam było,
A sto nam panien do stołu służyło.