Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/551

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

w Mungone, kazawszy nam zbierać czarne kamienie. Potem, śmiejąc się w duszy, zostawiłeś nas samych, a na dobitek wmówiłeś w nas, żeś cudowny kamień znalazł. Tak samo i teraz zapragnąłeś zdurzyć nas, że ci ukradziono świnię, którą sprzedałeś, albo też darowałeś komuś. Znamy już dobrze twoje sztuczki, pora była nauczyć się rozumu! Staraliśmy się, bracie, usilnie dla ciebie, pigułki żeśmy zaczarowali, dawaj nam więc teraz za to po parze kapłonów, bowiem w przeciwnym razie o wszystkiem żonie twojej doniesiemy.
Calandrino przekonał się, że za grosz mu nie wierzą. Nie chcąc białogłowskich wyrzutów znosić, dał im cztery kapłony. Oni zasię nasolili świnię i odwieźli ją do Florencji, ostawiając głupiego Calandrina z jego stratą i ubytkiem.