Strona:PL Giovanni Boccaccio - Dekameron.djvu/550

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie rad, wypluć pigułkę musiał. Wszyscy spoglądali na siebie, czekając, kto swoją pigułkę wypluje. To też na widok spluwającego Calandrina, podniósł się okrzyk:
— Hola, Calandrino! Cóż to ma znaczyć?!
Wówczas Bruno z najniewinniejszą miną obrócił się żywo i spostrzegłszy, co się z Calandrino dzieje, zawołał:
— Może Calandrino tylko przypadkiem splunął? Spróbujmy raz jeszcze! Masz drugą pigułkę, Calandrino! I biorąc drugą, taką samą, jak poprzednia, w palce, włożył mu ją do ust; poczem oddalił się pospiesznie, aby pozostałych ludzi obdzielić.
Tymczasem Calandrino rozgryzł przeklętą gałkę. Jeśli poprzednia gorzką mu się wydała, to ta stokroć gorszą jeszcze. Ponieważ jednak bał się ją wypluć, trzymał ją przez długi czas w ustach. Od goryczy łzy mu w oczach stanęły. Krzywił się okropnie i pigułkę przełknąć usiłował. Aliści natura tego gwałtu dłużej ścierpieć nie mogła. Calandrino otworzył usta i wypluł obrzydliwą pigułkę.
Na ten widok towarzystwo całe, wraz z Brunem i Buffalmacciem, rozdzielającymi właśnie wino, krzyknęło, że Calandrino sam sobie świnię ukradł. Ze wszech stron posypały się na niego łajania i obelgi. Calandrino stał oniemiały ze wstydu, rozpaczy i gniewu i nie odpowiadał ani słowa. Wreszcie rozeszli się wszyscy, krom Bruna i Buffalmacca. Wówczas Buffalmacco zbliżył się do Calandrina i rzekł:
— Byłem aż nadto pewny, że ukrywszy, czy sprzedawszy tę świnię, będziesz chciał w nas wmówić, iż ci ją ukradziono, tylko dlatego, aby nie wydać na nas kilku groszy z pieniędzy, które dostałeś za nią.
Calandrino, mając jeszcze usta pełne aloesowej goryczy, zaczął przysięgać i kląć się, że niczemu winien nie jest.
— Przyznaj się, ile za nią dostałeś? — rzekł Buffalmacco. — Powiedz prawdę, zali dali ci więcej, jak sześć dukatów?
Calandrino w bezsilnym gniewie schwycił się za włosy.
— Daj już pokój temu rankorowi, Calandrino, — rzekł Bruno. — Wiemy przecie dobrze o wszystkiem. Jeden z przytomnych tutaj opowiedział nam przed chwilą, że trzymasz na wsi dla własnej przyjemności dziewczynę, którą obdarzasz wszystkiem, co tylko przed żoną ukryć zdołasz. Zapewne podarowałeś jej także piękną świnię. No, no, nie wypieraj się — wyglądasz nam na to! Nie lada z ciebie filut! Już raz nas wyprowadziłeś w pole