Strona:PL George Gordon Byron - Manfred.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przed tobą wieków pustynie ożyły.
To co jeszcze zostało starannieś piększyła;
Świątynie w gruzach ległe wnet się podnosiły;
Tak cudnieś wyobraźnię moją rozwidniła!!!...
Serce me rozrzewnione w czarowném milczeniu
Mężów dawnego świata wielbiło w pokorze;
I widziałem ich wszystkich w ducha uniesieniu
W koloseum, w senacie, na Cezara dworze;
Wszystkich tych co z głębiny grobów zapomnianych
Uczuciami dusz naszych dotąd rządzą jeszcze!!!
Noc to była kolorów i wrażeń tych samych
Co dzisiejsza!.... Rzecz dziwna! i uczucie wieszcze
Objawia się! jak dawniéj w ostatecznym kresie!...
Bo też czasem się zdarza, że nas odbiegają
Myśli; kiedy je w jednym ścieśniamy zakresie,
Ledwie duchem objęte wnet się zozpierzchają!!!...

(wchodzi ksiądz.)
KSIĄDZ.

Hrabio! raz jeszcze żądać muszę przebaczenia;
Urząd mój, serce moje, każą być natrętnym;
Przyjmę najsroższe kary, ale poświęcenia
Odrzucać niechciéj dumą i sądem namiętnym.
Ach otwórz duszę twoją oliwie kościoła,
Zobaczysz jaką gwiazdą duch się twój rozświeci,
Jakim głosem twa dusza do Boga zawoła;