Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyć przeciw tym, przed którymi wszyscy drżeli, a których zemsta i tak nas ścigała, czego dowodem martwe ciało biednej ofiary, którą za mnie wzięto.
Wkońcu Amanda podeszła do gospodarza i zupełnie otwarcie prosiła o pozwolenie opuszczenia oberży, co też jej dozwolono; zapłaciwszy tedy rachunek, puściłyśmy się w drogę i w kilka dni później byłyśmy po drugiej stronie Renu w Niemczech, kierując się ku Frankfurtowi. W dalszym jednak ciągu nie zmieniałyśmy przebrania i Amanda zarabiała trudniąc się krawiectwem.
W drodze spotkałyśmy podróżującego młodego czeladnika z Heidelberga, którego dawniej znałam; on mnie nie poznał, z czego byłam rada; zapytałam się go, udając obojętność, jak się miewa stary młynarz. Odpowiedział mi, że już nie żyje. Tak tedy sprawdziły się najgorsze moje przeczucia, spowodowane długiem milczeniem. Ostatnia deska ratunku usuwała się z pod nóg; nie dalej, jak tegoż samego dnia zapewniałam Amandę, że w domu ojca znajdzie spokój, wygody i bezpieczeństwo na resztę dni swoich, gdyż wdzięczność za wyświadczone mi przysługi nie będzie miała granic. Wszystko to obiecywałam w szczerości serca Amandzie, a sobie jeszcze więcej, gdyż spodziewałam się znaleźć opiekę, radę i ukojenie przy rodzicielskiem sercu; a to serce już nie biło i już nigdy nie miałam ujrzeć mojego drogiego ojca!
Opuściłam śpiesznie izbę, w której usłyszałam tę wieść hiobową; po jakimś czasie Amanda przyszła za mną i zaczęła mnie pocieszać jak umiała. Powoli dodawała różne szczegóły, jakich się dowiedziała z dalszej rozmowy z heidelberczykiem. Otóż brat mój z żoną mieszkał dalej w starym mły-