Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

blaszanych i miedzianych naczyń nigdy jeszcze nie widziałam, a drewniane statki w niczem im nie ustępowały. Ceglana podłoga była nieposzlakowanej czystości, gdyśmy tam weszli, ale w przeciągu paru minut przybyli zabłocili ją do niepoznania, co nie przeszkadzało gościnnemu młynarzowi wprowadzać pod swoim parasolem coraz nowych gości. Nawet psom wskazał legowisko pod stołem.
Córka powiedziała coś do niego po niemiecku, na co wesoło kiwnął głową, a wszyscy się roześmieli.
— Co ona mu powiedziała? — zapytałem.
— Żeby sprowadził jeszcze kaczki; ale doprawdy, jeśli więcej osób przyjdzie, to się udusimy. Już powietrze było parne przed burzą, a tu gromada ludzi w przemoczonych ubraniach! Poprostu jesteśmy w łaźni; spytam się, czyby nie można odwiedzić pani Scherer.
Mój przyjaciel udał się do córki z prośbą o pozwolenie odwiedzenia jej matki, poczem nas zaraz zaproszono do saloniku, bardzo małego, ale jasnego z widokiem na Neckarę. Posadzka była świecąca i mocno wywoskowana, wąskie wysokie lustra, odbijające widok rzeki, biały porcelanowy piec ze starodawnemi mosiężnemi ozdobami, kanapa kryta utrechtem ze stołem stojącym przed nią na włóczkowym ręcznie wyszywanym dywaniku, wazon ze sztucznemi kwiatami stojący na stole, stanowiły umeblowanie. Przy saloniku tym była alkowa, w której na łóżku leżała sparaliżowana żona młynarza, robiąc pończochę.
Przyjaciel mój prowadził z gospodynią rozmowę w języku dla mnie niezrozumiałym, ja zaś rozglą-