Strona:PL Garlikowska - Misteryum.djvu/051

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mieć ich opóźnienia, dziwili się również ich zmęczeniu, ponieważ droga na tę górę była tak wygodną, jak na żadną inną.
Adam i Lilith wysłuchać musieli wielu żarcików złośliwych, których im nie szczędzono.
— Oni nie wierzą, że zbłądziliśmy niechcący — wyrzekła.
Adam wpatrzył się w nią, po raz pierwszy uderzony tą obcą myślą, że można to było uczynić umyślnie.
— Naiwność jego niema granic — myślała Lilith, wodząc oczyma po jego delikatnej, teraz zaróżowionej twarzy.
Usiadł obok niej jeden z mężczyzn Netowicz, ale nie odpowiadała mu, rozmyślała nad Adamem.
Naiwność jego nie wypływała bynajmniej z ograniczoności umysłowej, a wszak i nie z lat, w wieku jego bowiem mężczyźni bywają bezczelni, ale nigdy naiwni.
Przez umysł Lilith przeszedł cały korowód mężczyzn starszych i młodszych, cała falanga samców, którym zawsze chodzi o zdobycie kobiety, niektórzy „sportowcy“ wprost zdumiewali sumą energji. jaką wyładowywali w tym kierunku.
I na tem tle taki chłopak!