Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/231

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
64)  Przyzwanie do kraju Mieszka III-go, sieroty po Bolesławie Śmiałym przez Władysława Hermana.

Jeszcze jedna smutna historya, z tem niedołęztwem spadkobiercy tronu po Bolesławie, Władysława Hermana, któremu jeśli nie można otwarcie zarzucić początkowania, w zbrodniczej zagładzie rodu swego brata, tedy chociażby tylko się stawał narzędziem w ręku domyślnych zbrodniarzy, już dośćby plamy przybywało, ze spólności nawet przymuszonej. Pierwsza to nawet karta wyrazistsza w dziejach rządów tej nowej kopii Popiela, ściągająca hańbę na dynastyą. Gallus, jakkolwiek z rzewném uczuciem kreślący, pośmiertne o Mieszku, synu Bolesława wspomnienie, znowuż się tu zachwiał widocznie, przestając jedynie na ogólniku, który przecież nie popiéra jego sprawy. „Aiunt quosdam aemulos, timentes ne patris iniuriam vindicaret, veneno puerum bonae indolis peremisse“. Owóż to jest tryb zwyczajny naszych duchownych latopiśców, rzucić myśl uwikłaną w rozmaite powijaki tajemnicze, i większy tém przeciw sobie szmer niechęci obudzać, jak gdyby, rzecz swą raz poczętą, z całą akuratnością świadectwa dziejowego załatwili.


65)  Ożenić go z księżniczką rusińską.

Mieszko, zaślubił Eudoksyę, córkę Świętopełka, książęcia kijowskiego, według tablic Naruszewicza, w r. 1088, a śmierć jego datowana jest w roczniku wawelskim u Bielowskiego r. 1089.


66)  Tak do obyczaju starego się stosował. (Sic antiquum morem antecessorum gerebat).

Tu jakby sprzeczność i nową zagadkę o sobie samym rzuca Gallus, co do rzeczywistego punktu widzenia, z jakiego się zapatrywał na walkę, między starym obyczajem (słowiańskim) a nowym (łacińsko-zachodnim). Wszakże niedawno jeszcze zwał „zdrajcami“ prześladowców Ryksy, wdowy po Mieszku II-gim, a to byli właśnie najgorliwsi zwolennicy owego prawa i obyczaju dawnego. Czyliżby i ci chłopi, płaczący zgonu Bolesława II-go i jego syna, za zdrajców, przy danej okoliczności mieli być przezeń poczytani? Kosmopolita katolicki sam podobno nie wié, kto ma być dla niego, jak mawiali starzy, dobry a kto krzywy?