Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Kto da więcej! Kto da więcej! — wykrzykiwał rzeczoznawca.
Ceny podskakiwały. Rozgorzała walka o hełm Antoniego Pollajùolo. Także kawaler Davila wziął udział w licytacyi. Zdawało się, że powietrze zwolna się rozgrzewa i że pragnienie tych pięknych i rzadkich rzeczy przenika wszystkie umysły. Szał się rozprzestrzeniał niby zaraza. Zamiłowanie do „bibelot i bric-à-brac’“ dosięgło w Rzymu w tym roku ostatecznych krańców. Wszystkie salony arystokracyi i wysokich sfer mieszczańskich były przepełnione „nadzwyczajnościami“. Każda dama wykrawywała poduszeczki na swoją otomanę ze szat kościelnych, a róże wstawiała w aptekarską wazę umbryjską lub w kielich z kalcedonu. Hale aukcyjne były najulubieńszem miejscem schadzek, a licytacye bywały bardzo częste. W godzinach popołudniowej herbatki panie, ulegając zasadom dobrego tonu, wchodziły ze słowami: „Przychodzę z licytacyi malarza Campos. Wielkie ożywienie. Wspaniałe talerze arabsko-hiszpańskie! Kupiłam klejnot Maryi Leszczyńskiej. Ten oto“.
— Kto da więcej!
Ceny podskakiwały. Wokoło stołu tłoczyli się amatorowie. Wytworne towarzystwo bawiło się rozmową pośród giottowskich „Nativita“ i „Annuciazioni“. Panie do tego zapachu pleśni i starzyzny wnosiły woń swoich futer a szczególniej woń fiołków, gdyż wszystkie zarękawki miały bukiecik. Tak nakazywała moda. Wskutek obecności tak wielu osób, rozpościerało się w powietrzu miłe ciepło, niby w wilgotnej kaplicy, gdzie było wiele wiernych. Na polu ulewa szemrała dalej, a światła coraz ubywało. Zapalono płomyki gazowe i dwa różnorodne światła zaczęły walkę.
— Poraz pierwszy! Poraź drugi! Poraź trzeci!