Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebieskie znać nie miały nigdy dla urody
waszej tylu, aniołki, na strój, jak przystało.

I mówiła, ze sukni wybierając kwiaty,
Z takim przedziwnym wdziękiem, iżem myślał: Żali
jedna z Gracyi przybyła na promieniach Słońca?

Widziałem to, upojne pijąc aromaty,
A wiersz Petrarki wahał się w powietrznej fali:
„Tak rozdzielała słowa, róże rozdzielająca“.

W ten sposób zaczął Andrzej zbliżać się znowu do Sztuki, ciekawie próbując się w małych ćwiczeniach, małych zabawkach, myśląc jednakowoż także o dziełach poważniejszych. Mnogie ambicye, które go już niegdyś podniecały, zaczęły znowu działać. Liczne zamiary z dawnych czasów pojawiały się znów w jego duchu, zmienione lub uzupełnione; liczne dawne myśli przedstawiły się mu w nowem lub właściwem świetle; liczne obrazy, niegdyś ledwie że dostrzegane, wybłyskały mu jasne i świetne, nie mógł sobie zdać sprawy z tego ich rozwoju. Myśli nagłe wytryskały z tajemnych głębin świadomości i zdumiewały go. Zdawało się, że wszystkie luźne pierwiastki zebrane na jego dnie, obecnie zestawione szczególniejszym podziałem woli, przemieniły się w myśli w ten sam sposób, w który trawienie żołądka przerabia pokarm i przemienia go w ciało.
Zamierzał wyszukać kształt nowożytnego Poematu, ten nieziszczalny sen wielu poetów; i zamierzał stworzyć lirykę prawdziwie nowożytną w treści, lecz odzianą we wszystkie dawne świetności, głęboką i jasną, namiętną i czystą, silną i jednolitą. Pozatem marzył o książce z zakresu historyi sztuki, o Prymitywnych, o artystach, którzy wyprzedzają Odrodzenie i o książce