Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wanie mojego ducha z twoim, zdaje mi się tak czystem, że nazywałbym cię siostrą, całując twoje ręce.
Te zwodnicze oczyszczenia i wzloty uczucia zjawiały się zawsze pośród bezsilnych przerw rozkoszy, kiedy dusza na tle odpoczynku cielesnego odczuwała nieokreśloną potrzebę idealności. Wówczas odradzały się w młodzieńcu także ukochane ideały sztuki; i tłumnie niepokoiły jego umysł wszystkie kształty kiedyś szukane i oglądane, dopraszając się wyjścia na świat; i podniecały go słowa goethowskiego monologu: „I cóż ci rozpłomieniona w twych oczach przyroda? Cóż wszelki otaczający cię kształt sztuki, jeżeli namiętna moc twórcza nie przepełnia ci duszy i nie spływa bez ustanku w kończyny twoich palców, byś mógł tworzyć?“ Myśl sprawienia kochance radości bogatym wierszem lub szlachetną linią, podniecała go do pracy. Napisał La Simona, i wykonał dwie akwaforty Zodyak i Kubek Aleksandra.
W sprawowaniu sztuki wybierał narzędzia trudne, dokładne, doskonałe, nieprzedajne: rytm i ryt. I umiał naśladować i odnawiać z surową ścisłością tradycyjne kształty włoskie, nawiązując do poetów stil novo i do malarzy wyprzedzających Odrodzenie. Jego umysł był w swej zasadniczej istocie formalny. Bardziej niż myśl, kochał wyrażenie. Jego literackie próby były ćwiczeniami, zabawkami, studyami, poszukiwaniami, doświadczeniami technicznymi, osobliwościami. Mniemał, wraz z Henrykiem Taine’em, że trudniej jest złożyć sześć pięknych wierszów, niż wygrać bitwę. Jego Bajka o Hermafrodycie naśladowała w budowie Policyana Bajkę o Orfeuszu. Zawierała ona zwrotki o szczególniejszej doskonałości, potędze i muzykalności, zwłaszcza w chórach śpiewanych przez potwory dwoistego przyrodzenia: