Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy lokaja, a Magdalena, wiecznie zasmolona i nadąsana, gdy otwiera drzwi, wcale mi zaszczytu nie przynosi. Wczoraj jednak musiałam przyjąć panie Troickie, gdyż spotkałyśmy się we drzwiach wchodowych i nie mogłam powiedzieć tak, jak zwykle, że mnie niema w domu, jakkolwiek wolałabym przyjąć wszystkich poprzednich gości, niż te dwie kobiety. Trudno jednak było wyślizgnąć się, gdyż spotkałam się bec a bec z panną Izą, która powitała mnie ironicznie, zimno i protekcjonalnie. Matka jej jest wiernym pierwowzorem córki, jakkolwiek w zachowaniu swem ma trochę więcej łagodnego wdzięku i wygląda jakby zasmucona i zakłopotana. Gdy weszły do naszego saloniku, rozglądały się ciekawie. Iza przez lornetkę szyldkretową na długiej rączce, jakkolwiek wzrok ma doskonały. Prosiłam je siedzieć, ale zrobiłam to niezgrabnie, byłam cała czerwona i nie wiedziałam, co robić z rękami. Na domiar złego, Magdalena zaczęła w kuchni siekać kotlety tak głośno, że zdawało się, iż cały dom rozwali. Dziwna rzecz, jak obecność Izy mnie miesza i rozdrażnia. Szczególniej, gdy zaczęła bardzo uprzejmie chwalić gust w urządzeniu mieszkania — nienawidziłam jej