Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczerze. Czułam bowiem, że kłamie, że wyśmiewa się ze mnie, gdyż mój „garnitur“, szafirową brokatelą kryty, jest bardzo biedny i wcale nie imponujący.
Nad kanapą wisi oleodruk (mnie się on wcale nie podoba, ale Juljan twierdzi, że ładny) — Iza zaczęła się przyglądać i wyrzekła do matki:
— Niech mama spojrzy, jaki to piękny oleodruk... — a zwróciwszy się do mnie, dodała: — Pani lubi takie landszafty?
Tego mi było za wiele. Zrozumiałam całą ironję, jaką umieściła w wyrazie „landszaft“.
Nie wiem nawet, skąd zdobyłam się nagle na odwagę i odparłam:
— Przyznam się pani, że nie wiem, co to znaczy słowo landszaft. Używały go moje ciotki, ale nigdy nie przyszło mi do głowy zapytać, co to może znaczyć. Zresztą, byłam wtedy jeszcze dzieckiem. — Twarz Izy pod malowidłem oblała się rumieńcem. Iza musi mieć co najmniej lat dwadzieścia pięć, ja zaś dziewiętnaście. Czułam, że to moja jedyna wyższość nad tą strojną i piękną panną. Instynktem kobiecym znalazłam broń i postanowiłam się nią bronić.