Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ŻABUSIA. Proszę nie być ironicznym.... zaraz Mania mi się kłania.
JULJAN. Ciągle słyszę o tej Mani, cóż to za Mania?
ŻABUSIA. To nikt.
JULJAN. A, nikt?
ŻABUSIA. Nikt. (chwila milczenia). Ładnie tutaj?
JULJAN. Bardzo ładnie.
ŻABUSIA. Tu zawsze Rak w tym fotelu czyta swoje gazety, a te fijołki to mi babcia i dziadzio przynieśli tydzień temu wieczorem... kiedy wróciłam do domu po widzeniu się z Tobą.
JULJAN. Aha!...

(chwila milczenia).

ŻABUSIA. To fotografja... to Nabuchodonozor jak miał osiem miesięcy.
JULJAN. Widzę.

(chwila milczenia).

ŻABUSIA. Ładnie tu?
JULJAN. Ładnie.
ŻABUSIA. E! bo może tak mówisz, żeby mi zrobić przyjemność.
JULJAN. Nie, daję słowo... ładnie.
ŻABUSIA. A tu na balkonie mam kwiaty —