Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

RENA (przerywa). A skąd wiesz, że tak nie było?
MĘŻATKA. Przypuszczam.
RENA (gwałtownie). To źle przypuszczasz, Halski uczynił wszystko, co mógł, abym mu uległa. (Obie kobiety zainteresowane zbliżają się). I co? i co?
RENA. A ja mu się oparłam! o-par-łam!
MĘŻATKA. I odszedł z niczem?
RENA. Z niczem!
PANNA. O! niech pani opowie szczegóły, moja złota! jak to było? jak się zaczęło? gdzie?
RENA (podniecona). Tu, tu, tu! w tym pokoju, tydzień temu, po waszem wyjściu...
MĘŻATKA. I jak? i jak?

(cisną się do niej).


RENA. Szalał, błagał, płakał... włóczył mi się u nóg....
PANNA (gorączkowo). A czy całował? (Rena milczy). A jak? czy umie całować? czy dobrze całuje?.
RENA (ostro). Za co mnie bierzecie? Czy przypuszczacie, że ja pozwoliłabym się całować? (po chwili). Odtrąciłam go natychmiast.
PANNA. Musiał mieć głupią minę.
RENA. I nawet bardzo głupią.