Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

RYSKIEWICZ. Daj obydwa — spróbuję! (bierze koszulę, kołnierzyk i kładzie na sofie. Służąca nakrywa do herbaty — Jadwiga machinalnie wpina spinki do gorsu i mankietów koszuli. Ryskiewicz w szafie wybiera krawat).
SŁUŻĄCA. A tam na dole stoi Szydełkiewiczowa i płacze!
RYSKIEWICZ. Niech stoi, kiedy chce...
JADWIGA. Deszcz pada?
SŁUŻĄCA. Aha! siecze drobny... tak kłuje, ak igiełki...
RYSKIEWICZ. Przygotujcie parasol i kalosze (zabiera koszulą gotową i wychodzi do sypialni, przymykając drzwi).
JADWIGA (do służącej) Zejdź Marysiu do tej Szydełkiewiczowej i powiedz jej, że jabym chętnie zrobiła co dla nich — ale że pan ma swoją wolę i ja nic poradzić nie mogę. Proszę cię, moja kochana, idź! niech ona tam nie moknie na tym zimnym deszczu. (Służąca wybiega. Jadwiga siada przy nakrytym już stole, na którym stoi już samowar, bułki, szklanki i opiera głowę o kant stołu z wyrazem głębokiego zmęczenia.

SCENA CZWARTA.
JADWIGA — ANTONIEWSKA — ZOSIA.
ஐ ஐ
(Zosia i Antoniewska wchodzą przez kuchnię. — Antoniewska kobieta siwa, bez żadnego wybitnego typu — odziana dość dostatnio. — Zosia ubrana według ostatniej mody, trochę upudrowana. Antoniewska niesie zawiniątko srebra w ręku).

ANTONIEWSKA. Dobry wieczór Jadziu! my przez kuchnię — nie chciałyśmy dzwonić... on w domu?