Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

męża i córkę). Co się wam stało?... Gdzie Ryskiewicz? W biurze?
ANTONIEWSKI. Stało się to, że córka twoja chce się rozstać z mężem.
ANTONIEWSKA (zbliża się trzymając w ręku srebro). Ona?... Jadzia?... dlaczego?
ANTONIEWSKI. Nie wiem! to wszystko co mówi, to nie są przyczyny. Dlatego też ja nie godzę się i nie pozwalam na to szaleństwo.
ANTONIEWSKA (oburzona). A któżby na to pozwolił? — Cóż to za jakieś feministyczne głupstwa? i to w chwili, gdy twoja druga siostra może wreszcie zrobić dobrą partję... (gwałtownie). Zawsze byłaś egoistką! Wyrabiaj, wyrabiaj, zniszcz szczęście swojej siostry!
JADWIGA (z goryczą). Szczęście? — Ależ, matko, ty w tej chwili troszczysz się o to, aby jaknajwięcej naustawiać wieczorem fałszywych sreber na stół i niemi jak zwierciadło jaskółkę przywabić wreszcie drugiego Ryskiewicza dla swej córki.
ANTONIEWSKA (do męża). Słyszysz? — Wymawia nam platerowaną zastawę... Daliśmy ci wszystko, co dać mogliśmy. — Zresztą, co ci do głowy strzeliło?... Dlaczego chcesz się z mężem rozstać? (milczenie) Cóż? dowiem się nareszcie? (do męża) Może ty mnie objaśnisz?
ANTONIEWSKI. Mówi, ze nie może się z mężem porozumieć!
ANTONIEWSKA (wracając do kredensu). Fa-