Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MĄŻ.

No to matka pani, która do tej chwili płaciła nam procent od pani posagu — będzie pani go wypłacać.

ŻONA.

Moja matka, jak się dowiedziała dziś rano, jak i co — to mnie wyrzuciła i powiedziała, że jeśli się z panem nie przeproszę — to: — żebym się jej na oczy nie pokazywała.

(Mąż siada na fotelu).

Ja się raz jeszcze pytam — pan się ze mną nie przeprosi? Ja nigdy już się nie będę widziała z tym... i...

MĄŻ.

To wszystko napróżno.

ŻONA.

Ktoś mi pana zmienił.

MĄŻ.

Pani sama. Drążyła pani moją duszę tak długo, jak kropla wody kamień... i teraz pani słowa lecą w próżnię.

(dzwonek).

Niech pani wejdzie do swego pokoju. Proszę stamtąd nie wychodzić, aż ja panią zawołam. Czy pani rozumie? To jest jedno, co od pani żądać mam prawo.

ŻONA.

Ja idę, bo ja...

(wpada do swego pokoju).