Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
SŁUŻĄCA.

Proszę wielmożnej pani... już dzwonią, ja idę na pasterkę.

ŻONA.

A idź!... idź na tę pasterkę!

(mąż idzie do swego pokoju, drzwi są otwarte — widać jak siada przy biurku, bierze książkę i usiłuje czytać. Żona zapala znów świeczki — dziecko stoi bezradne przy stole).
ŻONA.

Lila chodź do choinki!...

(dziecko podchodzi zwolna).

Masz... tu krzesło... siadaj i ciesz się...
{{c|w=90%|(sadza dziecko na krześle)) Cóż masz taką grobową minę? Jezus Marja! co to za rodzina! co to za usposobienia...

(idzie do sofy, owija się szalem, kładzie się na sofę — tyłem do dziecka; widać, jak mężowi z rąk wypada książka i jak siedzi osowiały z głową opuszczoną w swoim fotelu pod światłem zielonawej lampy).
ŻONA
(układając się).

Żeby niewiem jakie mieć dobre intencje wszystko zmrożą...

(odwraca głowę i patrzy na dziecko, które siedzi skurczone na krzesełku, patrząc na płonącą choinkę i coraz więcej jest osowiałe).
ŻONA.

Ciesz się, kiedy ci mówię!... słyszysz!... ciesz się!...

(odwraca się do ściany — dzwony ciągle biją w oddali — zapada w pokoju milczenie. Te trzy postacie nieruchome tworzą smutny obraz. Kurtyna wolno zapada).