Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
JENTA.

Za pozwoleniem pana, dlaczego Jojna Firułkes nie ma tu przyjść.

MAURYCY.

Nie będę wam o moich planach opowiadał. Gdzie panna Małka?

JENTA.

Ona sobie wyszła.

MAURYCY.

A kiedy ona wróci!

JENTA.

Ona już sobie wróci!

MAURYCY.

Ale kiedy!

WIEDEŃSKI.

Nie gadaj z nią — to idjotka.

JENTA.

Żebym tak szczęście do handlu miała jak ja mam zdrowy i czysty rozum. Aj! ty Mow... nie, ty jaśnie wielmożny panie bardzo prędki w gębie jesteś. Żebyś tak dla biednych krewnych miał prędką do pomocy rękę.

WIEDEŃSKI.

Cicho bądź, nie odzywaj się do nas.

JENTA.

Ja pójdę popatrzę, czy Małka nie nadchodzi.

WIEDEŃSKI.

Po co my właściwie tu przyszli? Kazałeś